Nie wiem czy pamiętacie ale zeszły weekend to była pogodowa bajka (nie łatwo o tym pamiętać patrząc przez pryzmat pogody z tego tygodnia - szarej, burej i mokrej aż do przesady;)). Wykorzystaliśmy rodzinnie te ostatnie powiewy ciepła i słońca i wyskoczyliśmy w Bieszczady.
Wetlina, 12-ta w południe, mieliśmy 17 stopni!:)
Było deptanie po górach i buszowanie po okolicy, było ognisko, kiełbaski i pieczone ziemniaki… było miło i leniwie, po prostu:)
Wracając w niedzielę zahaczyliśmy o nasz ulubiony demobil Bunkier pod Krosnem - taszczyliśmy już stamtąd drewniane skrzynki (do przeczytania tutaj), tym razem dokupiliśmy kolejne dwie plus żołnierską obiadówkę:)
Póki co obiadówka służy za całkiem sympatyczny pojemnik na pietruszkę (to już ostatnie gałązki, które nie dały się przymrozkom…) a docelowo stanie na biurku Piotrusia, jako przybornik na kredki, linijki i inne takie tam szkolne;)
Ostatnim wypatrzonym skarbem była żołnierska torba, służąca kiedyś do przechowywania maski ochronnej - jest mała, poręczna i sprawdzi się idealnie jako wycieczkowa torba dla Piotrusia… Zdjęcie poglądowe wrzucę kolejnym razem, jak już pojawi się słońce i doświetli domowe kąty;)
Miłego weekendu Wam życzę!:)
***
Poniedziałkowy poranek, pędzimy do szkoły, każdy się spieszy, Antoś jak zwykle ma czas;)
Cinek nie wytrzymuje i woła: Antoś ubieraj buty ale szybko!
Antoś odpowiada melodyjnie intonując znaną piosenkę: pójdę boso, pójdę boso, pójdę booooso! :):):)
Fajowo, tak z przygodą, zawsze to coś innego ;)
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńLubię ludzi prawdziwych, a Ty taka jesteś :)
Do następnego postu!