niedziela, 4 marca 2018

Post bardzo prywatny.


Tyle się zmieniło!
Zastanawiałam się czy pisać tu o wszystkim, tak bardzo prywatnym...
Doszłam jednak do wniosku, że nie wypada rzucać wszystkiego (i wszystkich!)  bez słowa wyjaśnienia.

***

Któregoś dnia jak zwykle kręciłam się po podkrakowskich okolicach, zajechałam w lekko pagórkowaty zaułek, odkryłam piękny stary sad.
Weszłam w głąb i oniemiałam. Obok sadu była duża, po uszy zarośnięta działka*, za nią zielone górki, widok na dalekie Tatry i cisza. Tak piękne miejsce tak blisko Krakowa!
Gnana ciekawością zapytałam o działkę najbliższego spotkanego mieszkańca.
- Sprawa jest beznadziejna, działka nie ma dojazdu.

No więc za-czę-ło-się.
Niesiona cichym marzeniem posiadania tej cudownej działki zaczęłam szukać właściciela. Po kilku tygodniach i obdzwonieniu połowy obywateli Polski o podpowiedzianym nazwisku - znalazłam go! Potwierdził brak dojazdu. I chęć sprzedaży. Cena? Nieprzyzwoicie niska jak na tę okolicę.
Ale ale - działka nadal była bez dojazdu.
Zaczęłam więc kombinować z dojazdem z okolicznych działek - tu za wąsko, tam skała, tu sąsiad się nie zgadza, tam również... Po kolejnych tygodniach znalazłam kontakt do właścicielki wspomnianego wyżej sadu i zarazem ostatniej możliwości dojazdu do działki.
Udało się!
Po kilku miesiącach rozmów i spotkań uzgodniliśmy wspólną drogę, Marysiu - dziękuję! :)
Tak więc staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami tego pięknego kawałka ziemi - na tyle pięknego, że postanowiliśmy wybudować tu dom, nasz, rodzinny. Wymyśliliśmy go sobie od początku do końca.
Powstały mury, ściany, dach...

A teraz mieszkamy już na całego :)

Nie ukrywam, że wraz ze zmianą domu pojawiła się myśl - co dalej z Kwiatową?
Co z blogiem?
Rzucić? Wyjaśniać? Kontynuować?

I doszłam do wniosku, że nie chcę rzucać.
Że wyjaśnię.
I że będę kontynuować.

Jednak wszystko będzie już inne.
Nowy adres.
Nowy dom.
I trochę inna ja :)

Mam pełną świadomość, że blog będzie inny.
I że pewnie część z Was nie odnajdując już klimatu drewnianego domu odejdzie.
Jeśli tak - to macham Wam ciepło dziękując za ostatnie wspólne lata :)
A jeśli zdecydujecie się nadal zaglądać - do zobaczenia! :)



* Czyżby zarośnięte i opuszczone miejsca były moim przeznaczeniem? Drewniany dom na Kwiatowej, gdy pierwszy raz go zobaczyłam był zarośnięty po czubek dachu... O oficynie nie wspomnę :D

czwartek, 13 lipca 2017

Mamooo, mamy coś słodkiegooo?

Mamooo, mamy coś słodkiegooo??

Znacie to?
Właśnie takie pytanie słyszę najczęściej gdy zziajani chłopcy wpadają do domu między jedną zabawą a drugą...
Nie ma zmiłuj, trzeba coś wymyślić;) W ciągu tygodnia robimy szybkie przekąski typu jogurt z płatkami / owocami lub miksujemy owoce na kolorowe musy, dodając do nich gorzką czekoladę, kokos czy co tam jeszcze chłopcy znajdą w szafkach;) Czasami to wszystko pakują dodatkowo w foremki i mrożą na lody;)
A w weekendy?
W weekendy zwykle pachnie ciasto:)
W letnie dni rzadko bywam oryginalna - zwykle piekę pachnące ciasto drożdżowe (właśnie zauważyłam, że nie wrzucałam tutaj przepisu. Uzupełnię na pewno!) lub proste ciasto biszkoptowe z garścią sezonowych owoców - zaczynamy rabarbarem, później lecą truskawki, wiśnie, jeżyny, maliny i wszelakie morelo - brzoskwinie. Czasem dorzucamy kruszonkę, kiedy indziej ubijamy śmietankę...
I jakoś dziwnym trafem nikt nie ma tego dość;) Czyżby magia lata?

Wrzucam ku pamięci przepis na biszkoptowe, takie które zawsze wychodzi i uda się nawet jedną ręką;)

5 jaj (osobno białka i żółtka)
3/4 szkl cukru
4 łyżki oleju*
1i 3/4 szkl mąki tortowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
aromat waniliowy
2 łyżeczki skórki pomarańczowej w syropie
solidna garść owoców
Mąkę przesiewam z proszkiem do pieczenia. Ubijam białka na sztywną pianę, nie przerywając ucierania dodaję po łyżce cukru a gdy piana stanie się biała i błyszcząca dodaję po jednym żółtku. Miksuję jeszcze chwilę po czym dolewam cienkim strumieniem olej (z łyżki;)). Gdy masa się dobrze połączy dodaję aromat waniliowy, skórkę pomarańczową i wyłączam mikser. Dodaję mąkę z proszkiem i mieszam chwilkę szpatułką do połączenia składników. Piekę w formie wyłożonej papierem przez ok 45 min w 175 stopniach (piekarnik góra - dół).
I już:)

* To biszkoptowe jest jednym z dwóch ciast, w których używam oleju. We wszystkich innych stosuję masło ale w tym przypadku oliwię bo szybko, wygodnie i smakuje naprawdę dobrze;)






Taaak chłopcy, chodźcie na ciacho z malinami!:)

***

Tak sobie myślę - jak dobrze, że celebrytką nie jestem... jak dobrze! Gdy latam po ogrodzie boso to nie ma siły, która pozwoliłaby na doszorowanie stóp / pięt i doprowadzenie ich do ładu :D:D
I weź tu człowieku potem z takimi stopami w szpilkę wskocz i na ściance wystąp :D

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Róże.

Zakwitły z całą mocą - róże pod oknami, oplatające wiśnię, czereśnię i płot... Nawet te ukryte we floksach pod szopą pokazały czerwone łebki.
Pięknie jest! :)




Taki mam widok po otwarciu drzwi:) Róże tak się rozrosły, że zajęły połowę przejścia. Nie miałam jednak serca ich ciąć przed kwitnieniem więc regularnie "odpinamy" kłujące gałązki z ubrań;)





***

- Antoś sprzątnąłeś wreszcie pokój??
- Spokojnie, już większą sporość sprzątnąłem!

:D:D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...