Jakiś miesiąc temu powstał projekt warzywnik.
Wygospodarowałam na niego kawałek działki i podobnie jak w drewnianym domu zdecydowałam się na podniesione grządki. Raz, że łatwo się takie skrzynki ogarnia bo jest znacznie mniej chwastów, dwa jest łatwiejszy dostęp (niekoniecznie na kolanach ;)) a trzy odpadł problem usuwania chwastów i ich korzeni - wystarczyło nasypać odpowiednią ilość ziemi, wsypać ją w skrzynki i już, chwasty naturalnie obumrą ;)
Prawda jest taka, że w miejscu warzywnika miałam okrutny ugór z chwastami i korzeniami sięgającymi metry w ziemię... A jeżeli w ogrodzie jest cokolwiek czego nie lubię to jest to właśnie przekopywanie ugoru i usuwanie korzeni :P Wszystko inne mogę robić. I bardzo lubię robić! :)
Na zdjęciu poniżej kawałek działki wytargany dziczkom mirabelkom.
Po prawej stronie (na zdjęciu nie widać, zrobię kiedy indziej ;)) jest miejsce na ognisko a tu gdzie teraz stoi stoliczek marzy mi się duży drewniany stół, taki ze śladami pogody odmalowanej na drewnie... i lampki, na pewno zawisną lampki w koronach drzew :)
A poniżej początki warzywnika. Póki co zbiliśmy sześć skrzynek metr na metr i mam w nich wysiane sałaty, rzodkiewki, kopry, pietruszki i szczypiorki oraz groszek i warzywa korzeniowe. A jak wyjemy rzodkiewkę (jest jeszcze malutka) to planuję dosadzić tam zioła. Dużo ziół! I kwiaty, kwiaty też :) Jest jeszcze jedna większa skrzynia, dwa na cztery metry, która czeka na ogórki, cukinie i patisony...
No i stoją teraz te worki w warzywniku i czekają na ziemniaki :)
Plan jest taki by w każdy worek wsadzić po kilka kiełkujących ziemniaków przysypanych ziemią. Gdy wykiełkują ponad warstwę ziemi znów je podsypiemy ziemią i poczekamy aż urosną ze 20 - 30 cm by znów podsypać je ziemią mniej więcej do połowy wysokości zielonych pędów (rozwijając jednocześnie worek do góry).
To jest plan, zobaczymy co na to ogrodnicza rzeczywistość :);)
I kadr ze starego sadu, wieczorową porą :)
Miłej niedzieli! :)