Nawet nie wiecie z jaką przyjemnością czytałam Wasze komentarze pod postem o pani Helence.
Z cała mocą dotarło do mnie jak wiele wspaniałych ludzi mamy za płotem:) I jaką ważną rolę pełni… PŁOT:):)
Dlaczego nikt jeszcze o nim nie napisał? Nie poświęcił książki albo przynajmniej dobrego artykułu;) Zasługuje przecież:D
Jak trafnie określiła go Hana: płot to nośnik informacji, dóbr wszelakich i swoista platforma towarzyska… Cu-do-wne!:)
Co dom to inna historia z owym płotem w tle…
Dlatego samozwańczo wybrałam się ambasadorką akcji i pięknie apeluję: Dalej kochani, nie bójcie się i podejdźcie do płota!:):)
Mimo ogromu opytmizmu w relacjach sąsiedzkich wiem też, że sąsiedzi potrafią być, hmm… inni. Takich relacji również doświadczam. Mój płot ma bowiem i drugą stronę;)
***
Tak, tak, na zdjęciach znowu hiacynty.
Obiecuję, że pojawiają się po raz ostatni… w styczniu:P Wciąż ulegam ich urokowi!;)
Lubicie zupę z marchewki? Jeśli tak to z czystym sumieniem mogę Wam polecić krem z marchewki z imbirem. To takie nasze ostatnie rodzinne odkrycie, jest pyszne!:) I miło rozgrzewa;)
Na maśle przez chwilę podduszam drobno posiekaną cebulę, dodaję ząbek czosnku i pełną łyżkę startego na drobnych oczkach imbiru (jak to pachnie!!). Mieszam i po chwili dodaję pokrojoną w kostkę marchewkę (6 sztuk, większych). Solę, podduszam jeszcze chwilę mieszając i zalewam bulionem z warzyw - mniej więcej na równi z marchewką. Gotuję na maleńkim ogniu aż marchewka zmięknie, miksuję i dodaję jeszcze trochę bulionu (zmiksowana marchewka będzie dosyć gęsta). Zagotowuję na maleńkim ogniu i dodaję kremowej, słodkiej śmietanki - wedle uznania (śmietanka łagodzi smak imbiru, im jej więcej tym zupa łagodniejsza;)). I gotowe!:)
Aha, trzeba użyć dobrej marchewki, takiej dobrze leżakującej i niegorzkawej… To klucz do dobrego smaku;)
***
Odbieram dzieci ze szkoły, Piotruś na dzień dobry mówi:
Mama będziesz w szoku!
Ja: Oooo, co? Piątka, szóstka?
Piotruś: Nie noooo, ubranie z WF-u włożyłem do worka tak jak mnie o to prosiłaś!
Hehehheheh, od trzech lat powtarzałam Piotrusiowi: Nie oczekuję, że po WF-ie będziesz ciuchy składał w kostkę ale włóż je chociaż do worka, osobno, bez butów…
… i włożył! :D:D:D
Deja vu ? :) Wczoraj weszłam na ten post i komentowałam czy mam zwidy? :)
OdpowiedzUsuńHeheh, nie masz zwidów!:) Wrzuciłam tego posta wczoraj ale blogger zaczął szaleć - zmienić rodzaj i wielkość czcionek, kolor… zamknęłam więc i opublikowałam jeszcze raz dzisiaj. I działa!:D
UsuńTwojego komentarza niestety mi nie pokazał łobuz;) Macham ciepło!:)
Ja juz mam trzy cebulki hiacynta i czekam az zakwitna! zupe krem zrobie jutro! pozdraiwam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grażynko!:)
UsuńZawsze powtarzam, że dzieciom trzeba truć, gadać i nawijać. Wtedy jest szansa, że coś im z tego w głowinie zostanie.
OdpowiedzUsuńPłot może być także oknem, a raczej drzwiami na świat dla Wałka. Furtka może być otwarta. Brama też i nic. Ale płot, ooo, to jest wyzwanie. Płot należy natychmiast sforsować!
do-kła-dnie!:):)
UsuńWidzisz ;) powtarzać do znudzenia i za setnym razem przyswoi ;) hihih
OdpowiedzUsuńZupę marchewkową bardzo lubię, choć sama rzadko robię :) ale dodam, że na własnym weselu mieliśmy rewelacyjny krem z marchewki zamiast oklepanego rosołku :) zupa zrobiła furorę :)
A hiacyntami nas "zanudzaj" do woli :)
co do sąsiadów... wiadomo.. bywają różni - też wiem coś o tym ;)
Uściski!
Uściski Elle!:):)
Usuńło matulu ....a ja myślałam ,że tylko mój syn taki oporny :))))))))a to oni wszyscy tak mają, że buty razem z ciuchami do worka lądują :)))))pozdrowonka
OdpowiedzUsuńno mają tak, mają;D
Usuńhiacynty kupiłam wczoraj w Lerła Merlę, taniutkie są - 1,90zł/szt
OdpowiedzUsuńteraz czekam aż zakwitną- ot taki własny przyczółek wiosny
zupkę zrobię chętnie, bo uwielbiam kremy,
Twoja przypomina dyniową i w taki dzień bury ponury jej kolor działa energetyzująco :)
synek rzeczywiście Cię zaskoczył :DDD
Faktycznie, marchewkowa ma prawie identyczny, energetyzujący kolor jak dyniowa;) I lubię obie!:):)
UsuńSpecjalistką od podobnej marchewkowej zupy jest moja córka, robi ją z mlekiem kokosowym, ale ja wolę z kremową śmietanką.
OdpowiedzUsuńWidzisz, syn jednak słuchał Cię. Czasem to trwa trochę, ale zwykle się udaje.
Mleko kokosowe powiadasz… Ja słyszałam też o dodawaniu soku z pomarańczy ale nie próbowałam. Jeszcze;):)
UsuńJa uwielbiam, jak mawiał mój tato"wisieć na płocie ", ale mistrzynią tego sportu jest moja mama: idzie do pobliskiego sklepu po śmietanę do zupy i jak zawisnie z sąsiadami to koniec. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHeheheh!:D Pozdrawiam ciepło Ewo!:)
UsuńJak płot to musi być Kargul z Pawlakiem :) ze sobą ciężko, ale bez siebie źle :)
OdpowiedzUsuńno tak!:):)
UsuńIgusiu, kolejny prosty i pyszny przepis. Muszę spróbować. A na jutro planujęTwój krem pomidorowy z czosnkiem. Uwielbiamy <3
OdpowiedzUsuńJak to miło, że nasze pociechy zdają sobie czasami sprawę, że nie mówimy po to żeby jednym uchem wyleciało, a drugim wyleciało ;-)
Mój płot też ma drugą gorszą, a nawet trzecią stronę ;-) Oj sąsiedzi, naprawdę bywają różni ;-)
Ściskam mocno Ingusiu :-)
P.S. Pomysł na artykuł świetny. Z Twoją lekkością pisania, powinnaś spróbować. Z wielką przyjemnością przeczytam ;-)
Igusiu, kolejny prosty i pyszny przepis. Muszę spróbować. A na jutro planujęTwój krem pomidorowy z czosnkiem. Uwielbiamy <3
OdpowiedzUsuńJak to miło, że nasze pociechy zdają sobie czasami sprawę, że nie mówimy po to żeby jednym uchem wyleciało, a drugim wyleciało ;-)
Mój płot też ma drugą gorszą, a nawet trzecią stronę ;-) Oj sąsiedzi, naprawdę bywają różni ;-)
Ściskam mocno Ingusiu :-)
P.S. Pomysł na artykuł świetny. Z Twoją lekkością pisania, powinnaś spróbować. Z wielką przyjemnością przeczytam ;-)
O jak się cieszę, że Wam smakuje Marlenko!:):) Ściskam mocno i grożę palcem tym Twoim "innym" sąsiadom;):) Ściskam!:):)
UsuńBrzmi pysznie - szczerze mówiąc jeszcze marchewkowej nie jadłam, więc koniecznie muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!!!
Spróbuj Brydziu, mam nadzieję, że polubisz:):) Macham równie ciepło!:):)
UsuńUwielbiam Twój blog, Ingo, za normalność!!.
OdpowiedzUsuńA postu temat obyczajowy o sąsiedztwie zza płota - jak ważny i nośny, sama zauważyłaś po ilości komentarzy, gratuluję.Dodatek do postu kulinarny, smaczny bardzo, nie powiem.
I pozostaję w oczekiwaniu na post historyczny jak to dawniej u Ingi bywało.
Pozdrawiam ja - Bożena z Podbeskidzia, razem z całą rodzinną bandą podpatrywaczy :-)
No tak, post historyczny obiecałam! Mam nadzieję, że w tym tygodniu się uda:):)
UsuńTak sobie myślę Bożenko, że to właśnie ta normalność (zwyczajność?) nadaje życiu koloryt… Sprawy wielkie są zwykle ulotne, te drobne lubią się rozmywać a na codzień… no właśnie, na codzień króluje zwyczajność:) Trzeba dbać by dobra była. I miła:):) Ściskam mocno całą rodzinkę!:):)
Uuuu, to wielki świat za Twoim płotem Marto!:):)
OdpowiedzUsuńRodzinka B. z Podbeskidzia przeczytała komentarz, uśmiechnęliśmy się do siebie patrząc na twarze skupione wokół ekranu laptopa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie cały Klan z Kwiatowej!
… a my pozdrawiamy Klan z Podbeskidzia!:):)
UsuńNo to chyba rzeczywiście byłaś w szoku :D Krem marchewkowy zaraz sobie zapisuję.
OdpowiedzUsuńByłam!:D
OdpowiedzUsuń