niedziela, 11 maja 2014

Z własnego ogródka

A co mi tam, pochwalę się:)
Od dobrych dwóch tygodni zjadamy plony z własnego ogródka - nie są to jakieś ogromne ilości ale są;)
Sałata i bazylia ze szklarni, zielenina i rzodkiewka ze skrzynek i z ... okna;) Nie będę pisać jak smakuje bo co tu pisać... pysznie!:)
Teraz z niecierpliwością czekam na wzrost pozostałych warzyw - marchewki, kalarepki, groszku...  No i pomidorów oczywiście:)




Z tymi pomidorami to było całkiem zabawnie - wsadzałam sobie sadzonki do szklarni, z niepokojem obserwując zbliżającą się burzę (zawsze pada wtedy kiedy nie powinno, znacie to?:)). Jak już wszystkie pomidory zajęły swoje miejsce (plus sadzonki papryki) rozpętało się niezłe piekiełko. A ja musiałam to wszystko podlać bo w szklarni było suuuucho...
Musiałybyście mnie widzieć jak z rozwianym włosem najpierw nabierałam wodę ze studni by po chwili biec w dzikim pędzie do szklarni, pośród piorunów i grzmotów:):) I tak dziesięć razy;)

Nie wiedziałam, że mogę być taka rącza z wielką konewką wody:D:D

***

Tradycyjnie już, tuż przed snem Piotruś biegnie do mnie i mówi: Mamuś jutro jedziemy na wycieczkę, musisz mi podpisać zgodę!
Ja: Piotruś, jest 22-ga, noc,  teraz mi to mówisz? Jaka wycieczka, gdzie, od kiedy o niej wiesz??
Piotruś: No dawnoooo ale nie pamiętam gdzie jedziemy, zapomniałem...
Ja: To daj ten zeszyt, zobaczę co to za wycieczka i podpiszę...
Piotruś gna do plecaka, grzebie w czeluściach (bałagan tam ma nieziemski, nie pomaga ani prośba ani groźba;)) i mruczy pod nosem: żeby tylko był, żeby tylko był... Nie ma!! Nie mam dzienniczka ucznia, jak mi podpiszesz? Nie pojadę!!!
Ja: Piotruś, żeby to było ostatni raz! (Kurcze, starzeję się! To ulubiony tekst rodzicielski:P) Sprawdzaj co pakujesz i czy w ogóle pakujesz, upewnij się, że masz... No i słuchaj Pani w szkole co do was mówi...

Okazało się, że byli na rewii na lodzie, a że dzień był ciepły to Piotruś odziany w lekkie ciuchy sczezł z lekka;) Może się czegoś nauczy??

... a skąd!! :)




14 komentarzy:

  1. Wspaniale tak zajadać warzywka z własnego ogródka :) Nieźle musiałaś zmoknąć ganiając z konewką w ulewę - sugeruję jednak węża ogrodowego zakupić - będzie łatwiej ;)
    A dzieciaki... ech.. niezorganizowane pokolenie ;) wiem coś o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniam, warzywa wyglądają przepysznie!
    Uwielbiam Twoje domowe historyjki z Synkami w roli głównej:-)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Slicznie i pysznie. A dzieciowe zapchane plecaki znam z własnego doświadczenia- i roztrzepanie też;)

    OdpowiedzUsuń
  4. o matko balsam matce na duszę znerwicowaną lejesz ....czyli Kubański w normie jest :))))))))))))))) a warzywami mi aż zapachniało i się obśliniłam nieładnie :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoł! Zazdroszczę, u nas dopiero pierwsze siewki wystawiają listki,
    z czasów szkolnych już wyrosłam, tez bywało kreatywnie...
    Pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniała mi się podobna historia z moim synem jak był mały. Wieczorem mówi - mamo na jutro muszę przynieść na biologie wyhodowaną fasolę w słoiku. I co tu zrobić? Mężowi przypomniało się że obok naszego starego kasztana rośnie sadzonka samosiejka, więc ją wykopał , umył i do słoika z gazą. Pani była zachwycona i dostał 6. Często tą historię wspominamy ze śmiechem. Warzywka swoje to pychotka. My jeszcze nie mamy warzywnika. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje warzywka jeszcze rosną w siłę, ale ja nie mam takiej super szklarni jak Ty.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas to samo. Coś jest może z tymi Piotrkami?? :)
    Może wyrosną...:)
    PS. Warzywka wyglądają pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. pięknie! nie ma to jak własne warzywka :D zazdroszczę :)

    ach te dzieciaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam ten smak , domowe najlepsze:) Uśmiałam się przy opowieści o Piotrusiu oj dzieci potrafią i nas rozweselić i wkurzyć czasami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też już zajadam rzodkieweczki z własnego ogródka :) nawet z piachem sa pyszne :p
    Obraz szalonej ogrodniczki z burzy wywołał mój rechot :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pyszne warzywka:) Rozbawiłaś mnie historyjką z pomidorami (do jakich poświęceń jest zdolny człowiek;D) i jak zawsze przygodami ,,z życia Waszej Rodziny'':)))))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow zazdroszczę ogromnie własnych plonów. Kiedyś chciałam hodować sałatę, ale ją zabiłam. Raz, że za późno wysiałam, a potem jak jednak wyrosła to i tak nic z tego nie wyszło :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Własne warzywa są najlepsze:)
    Z dzieciaczkami też tak czasem mam, w ostatnim momencie mówią mi, że trzeba coś przynieść na plastykę, technikę...:)
    Ciekawy blog, będę wpadać częściej:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...