Za oknem wieeeeje i jakoś tak zimno więc póki co kręcimy się po domu, w piżamach oczywiście;)
Zerwane tydzień temu fiołki, wsadzone z korzonkami w filiżankę z wodą pięknie kwitną i nic a nic nie tracą ze swego uroku. To samo barwinek - zerwana kępa pełna jest fioletowych kwiatków i ciągle pojawiają się nowe - wystarczy wodę regularnie zmieniać:) A potem tylko hop z filiżanki do ogrodu i wszystko znowu będzie rosnąć w ogrodzie, na swoim starym miejscu... Nic się nie marnuje, uwielbiam to!:)
Uroczej soboty życzę!:)
PS. W planach miałam dzisiaj małe DIY - malowanie stołków na szaro - niebieski kolor ale wieje tak, że farba z pędzla w przeciwnym kierunku leci:):) Oby przestało wiać!
Barwinki sa swietne. Odporne, piekne, skromne:) Awiesz, ze w USA, wlasciwie nie wolno ich sadzic, bo sa ekspansywne i zezarlyby Amerykancom trawniki;)
OdpowiedzUsuńheheheh, no tak, to faktycznie byłoby straszne - zamiast trawników zielone kobierce pełne fioletowych kwiatów:):) A swoją drogą to nie wiedziałam;)
UsuńA niech sobie jest. Ja tam mogę mieć go prawie wszędzie :)
UsuńPoza tym u mnie właśnie trawa go ogranicza, więc nie wiem "o co kaman" ;)
miałam kiedyś barwinka ale mi wyginął kurde blaszka ...nie był chyba zbyt ekspansywny z natury :)))))))) piękne zdjęcia !!! pozdrówki na dziś i jutro :)
OdpowiedzUsuńo popatrz, a on niby ekspansywny powinien być... Może jakiś wadliwy egzemplarz CI się trafił:):)
UsuńDear Inga,
OdpowiedzUsuńyour flowers are bretty BUT the green house is fantastic! You built it!!!! Congratulations!
Elisabeth
thank you:):)
UsuńThank you my sweet!
OdpowiedzUsuńHa:) Moje barwinki, dwa miałam, zwykły i taki z biało-zielonymi liśćmi też wyginęły:( Widać ekspansywne nie były:):) Twoje są CUDNE! U nas dziś nawet było ze 12C i można było pomalować to i owo:) Dobrej niedzieli!
OdpowiedzUsuńŁadnie w domu z takimi kwiatkami.A u mnie bratki kwitną.Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Barwinki... skromne, delikatne i subtelne ! świetna dekoracja
OdpowiedzUsuńbarwinek cudowny:) ślicznie się u Ciebie zadomowił:)
OdpowiedzUsuńPiękny kobierzec barwinka. Mój na szczęście też się w końcu zdecydował na kwitnięcie :)
OdpowiedzUsuńwow fiołeczki śliczne :) !
OdpowiedzUsuńU mnie barwnik tak zarasta trawą, że nie mogę napatrzec się na Twój :) mój jest taki nędzny :((((((((((( chyba za Twoim przykładem pozrywam parę pędów i może doczekam sie nowych szczepek :)
OdpowiedzUsuń