Lekko wysypanego na rękach i nogach dziecia zabrałam do pediatry by tam usłyszeć, że to nic zakaźnego. Ani groźnego. Ot, uczulenie.
Na co? Dzieć do uczulonych nie należy, apetyt ma, uśmiech też, energia dziecia rozpiera...
Po chwili już wiedziałam. Man-da-ryn-ki!!
Takie ładne na Kleparzu były! Mężu kupił a dzieciaki spuszczone nieco z rodzicielskiego oka podjadały bez mycia, brudnymi rękami pakując prosto do ust... No i mamy efekty.
Tak się zastanawiam ile jeszcze człowiek jest w stanie wpompować chemii w naturę?? I ile jeszcze organizm człowieka jest w stanie tej chemii znieść??
Z Kleparza są też żonkile, żółte jak słońce, pogodne... Jestem ciekawa czy w moim ogrodzie uchowały się jakieś cebulki? W zeszłym roku o tej porze trwał remont i wszystko dookoła było zdeptane na amen, spod ziemi na wiosnę nie wyszło nic... A w tym roku, kto wie? :):)
Ta dziadowska chemia, nie da się jej ustrzec niestety, nawet bio i eko owoce pakowane są w plastikowe torebki czy tacki, i gdzie ta ekologia i zdrowa żywność? W czarnej d...!
OdpowiedzUsuńŻonkile piękne, uwielbiam te kwiaty, ich kolor zawsze wprowadza mnie w dobry humor.
Pozdrawiam cieplutko!
No właśnie, ja też wymiękam z tą żywnością! Ile czasu człowiek może poświęcać na zdobywanie "normalnego" jedzienia? Dlatego ruszam z warzywnikiem, a jak wyjdzie.... :):) Pozdrwawiam ciepło Iluś!:)
UsuńDobrze, że to jednak nic groźnego i miejmy nadzieję, że następnym razem dzieciaczki będą pamiętały o myciu owoców i łapek :)
OdpowiedzUsuńWiosna już u Ciebie :)
cudowna wiosna!:):)
UsuńMoja droga, nawet jak na etykietach owoców pisze "bio", to Ja nie dałabym sobie ręki uciąć, że w 100% jest to zdrowe.Nie mam zaufania, za dużo oszustwa wokół, coraz więcej wychodzi afer na światło dzienne...
OdpowiedzUsuńI jak tu żyć w takim świecie, bo jeść przecież trzeba...
U mnie wiosna już na całego!
:)
widziałam!:):) Pozdrawiam ciepło!:)
UsuńNiestety,wszystko jest teraz naszprycowane chemią i nie wiadomo czym tam jeszcze.
OdpowiedzUsuńO i rzeżuchę już masz :) Wiosennie się robi,nie ma co.
Pozdrawiam!
A mam:) Pozdrawiam ciepło!:)
UsuńNajgorsze jest to, że wszystko już zaczyna tą chemią smakować.
OdpowiedzUsuńOstatnio złapałam się na tym, że cytryny, które tak lubię dodawać do herbaty, nie smakują jak cytryny :( nawoskowane do granic możliwości, skórka błyszcząca jak plastik, bez zapachu :(
Coś niedobrego dzieje się z żywnością :(
Szkoda, bo jak tak dalej będzie nasze dzieci nie poznają smaków naszego dzieciństwa.
Rzeżucha to świetna przeciwwaga dla chemicznych mandarynek ;))
Ja też muszę wysiać, będzie idealnym dodatkiem do kanapek.
Pozdrawiam z okolic Krakowa :)
Plastikowa żywność, ot co! Pozdrawiam Kasiu:):)
UsuńEch te alergie, znany mi temat.
OdpowiedzUsuńA na Kleparzu maja pyszny bunc.Ale bym zjadla!!
jadłam, jest pyszny!:):)
UsuńCudne, energetyczne kwiaty! I piękne zdjęcia:) .. A konserwanty... Brrrr... szkoda, że w tym temacie brak zdrowego rozsądku.. Zdrówka dla Młodziana i pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńdziękuję pięknie!:):)
UsuńNiestety, chemia jest wszechobecna, nie tylko jest na owocach, warzywach ale też w wędlinach, w mięsie. Ostatnio doszłam do wniosku, że nawet warzywa z własnej hodowli nie są w pełni zdrowe. bo jak się nie popryska to robale i choroby zżerają aż trzeszczy. A ja pamiętam jak szczaw jadłam prosto z łąki, pyyychota.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Dorotko ja właśnie mam nadzieję uprawiać swoje i nie pryskać, pozdrawiam!:)
UsuńChyba jednak warto samemu sobie hodować, co się da - jeśli już mieszka się na wsi;) Niestety, mandarynek własnych raczej się nie dochowamy, ale poczekajmy tylko do lata:) Właśnie przeczytałam cały Twój blog, przed oczami mam zdjęcie misz-maszu owocowego w metalowym sitku, z uratowanych przez was krzaczków - o to właśnie chodzi, prawda?;) Masz stałego gościa, będę zaglądać tu z przyjemnością:) I własnie pożałowałam, że nie kupiłam tych żonkili, widziałam je w piątek na Kleparzu i zrezygnowałam z kupna, bo przede mną było jeszcze dużo chodzenia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A proszę, rozgość się:):) Mam zamiar dosadzić w tym roku krzaczków i drzewek owocowych, pozdrawiam ciepło!:)
Usuńaz strach pomysleć czym nas faszerują,,.....żonkile i u mnie królują.....
OdpowiedzUsuńi pięknie!:)
UsuńNo właśnie mam zamiar dosadzić krzaczków i drzewek owocowych:):) Mandarynki sobie daruję;):)
OdpowiedzUsuńMojego syna też czasami po mandarynkach obsypuje...
OdpowiedzUsuńŻonkile piękne :), a przy okazji zapraszam do siebie na dwa ogródkowe candy (można wygrać projekt ogrodu albo zestaw narzędzi) :)
www.zaplatana.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie Ania
A nasza Mnia po mandaraynkach .... wymiotowała... zawsze...
OdpowiedzUsuń