Dzisiaj, zupełnie przypadkiem odnalazłam krzak takiego fioletowego cuda w poplątanych krzakach róż:) Jak się uchowały - nie mam pojęcia, zwłaszcza, że teraz, w trakcie ocieplania domu wydeptane jest niemal wszystko w promieniu 2 metrów od domu;)
Zebrałam, zaniosłam do domu i wstawiłam w cynową doniczkę. Cieszę oczy, bo są śliczne:):)
Wczoraj kupiłam też od okolicznego gospodarza koszyk orzechów laskowych - młodziutkie, jeszcze w zielonych leszczynowych pierścionkach, absolutne niebo w gębie! Non stop ktoś młotkiem tłucze, hałas jak przy remoncie generalnym;):) Pomyśleć, że to tylko małe brązowe kulki:D:D
A jesień widać, coraz bardziej. Zieleń jeszcze zielona ale przerzedzona nieco i przetykana coraz większą ilością kolorowych liści...
... poza tym... smooth jazz znowu fajnie brzmi wieczorową porą, świeczki dają jakby cieplejsze światło, gorące kakao przyjemnie grzeje ręce... I koc jakiś przytulniejszy w dotyku.
Ech, jesiennych (i pozytywnych!!) melancholii czas zacząć!:):)
Docieplamy już drugą ścianę, od strony tarasu. Ta widoczna na zdjęciu to tył domu, glinka szamotowa jeszcze nie wyschła więc jest szara. Docelowo ma być piaskowo - biała, taka jak dawniej...
nie wiedziałam, że tak się mówi na astry! :)
OdpowiedzUsuńmiłej niedzieli życzę!
O marcinkach usłyszałam dopiero tutaj, wcześniej też znałam tylko astry:):) Macham ciepło!
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana. Slicznie tu u Ciebie.
OdpowiedzUsuńGdzie masz opcje obserwowania bloga? Nie moge znalezc.
OdpowiedzUsuńKasiu szczerze mówiąc nawet nie zastanawiałam się nad takimi opcjami... do tej pory myślałam, że bloga dodaje się do ulubionych i już:):) Jeśli masz dla mnie jakąś podpowiedź to poproszę:) I dziękuje za miłe słowa!:)
UsuńPięknie u Ciebie :) Tak swojsko, anielsko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Azalitko:):)
UsuńŚlicznie u Ciebie, tak ciepło i pozytywnie.
OdpowiedzUsuńAstry bardzo lubię, też nie znałam tej drugiej nazwy.
Pozdrowionka
piękną jesień pokazałaś !
OdpowiedzUsuń:):)
Usuń