Zupełnie nie przeszkadzał nam fakt, że za oknem regularnie, co parę minut następowała zmiana pory roku. Pstrykaliśmy światło gdy nastawała zima (śnieżyce!!), wyłączaliśmy je na wiosnę (słońce potrafiło świecić całe kilka minut!!) i wsłuchiwaliśmy się w klimatyczne stukanie coś-jakby-jesiennego deszczu o parapet…
Taka to uroda tego wielkanocnego kwietnia i świątecznych rozmów przy stole:)
Poniższe zdjęcie ze specjalną dedykacją dla moich chłopców - nadgryziony sernik:):) Gdy tylko obróciłam się w stronę barszczu sernik oprócz dziury bocznej zyskał także uroczo wygryziony rant wokół brzegu…
Kto wie dlaczego te wygryzione rodzynki smakują najlepiej?:D:D
Szkoda tylko, że przy świątecznym stole nie udaje się już zgromadzić wszystkich bliskich… Taki czas.
A u Was, jak spędziliście te kilka świątecznych chwil?
piekne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńmoże dlatego, że i nastrój był piękny?:):)
UsuńI u nas w święta 4 pory roku za oknami, a w domu wiosna :))
OdpowiedzUsuńTe Twoje urwisy są super, uwielbiam czytać o ich psotach :)) A podkradane przez dzieciaczki skrawki ciasta zawsze najlepiej smakują.... grzeczne jedzenie z talerzyka już nie jest takie ekscytujące .... nuuuuda ;))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
No właśnie, to chyba dokładnie tak jak piszesz… ekscytujące podbieranie:):) Macham ciepło!:):)
UsuńŚwięta święta i po świętach..;) Faktycznie pogoda się nie popisała ale.... taki mamy klimat;)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej ucieszyło to, że w lodówce nic po świętach nie zostało :)))
Pięknie udekorowany stół:-) Prosto, tak jak lubię!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
I ja tak lubię Agnieszko, macham ciepło!:):)
UsuńFaktycznie w te święta pogoda nie dopisała :( Ciężko byłoby namówić rodzinę na spacer. Moi świeżego powietrza zaczerpnęli tylko tyle co w drodze z domu do samochodu i z samochodu do domu :)
OdpowiedzUsuń… to i tak całkiem dużo biorąc pod uwagę pogodę:D
UsuńWspaniałe zdjęcia - widać , że sernik udał się w stu procentach - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo prawda Wando, sernik się udał, wg starego sprawdzonego przepisu z dużą ilością skórki pomarańczowej:):) I ja pozdrawiam serdecznie!:)
UsuńTeż lubię sernik i nigdy nie mogę się na niego doczekać;)
OdpowiedzUsuńto dokładnie tak jak trójka moich mężczyzn:):);)
UsuńU mnie zawsze jest sernik na Wielkanoc, w tym roku też był, widzę że Twój chyba jest z podobnego przepisu :)
OdpowiedzUsuńpewnie tak:):)
UsuńPrzepięknie się urządziłaś:) Skąd taka niesamowita ławka? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAlinko ławka to poczciwa Ikea sprzed kilku lat… Pozdrawiam ciepło!:)
UsuńJeju ślicznie! ;)
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńWasz świąteczny stół - piękny :) prosty i swojski - magia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu!:):)
UsuńZdjęcie nadgryzionego sernika skradło moje serce :) Gdybym to ja wyjadała go cichaczem powiedziałabym "bo kradzione nie tuczy!", ale w przypadku dzieci to zapewne chodzi o coś innego - "zakazany owoc smakuje najlepiej"? To jakaś przestarzała wersja! Obstawiam, że dzięki temu zyskuje się jakąś supermoc! ;)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że Antoś rzucił coś podobnego o supermocy?:D:D
UsuńŚliczny dobór kolorów. To bardzo inspirujące połączenie żółci i czerwieni. A te stokrotki w kubaskach urocze.
OdpowiedzUsuńwww.worldbyholly.blogspot.com
:):)
UsuńKochana przepięknie! Zdradź proszę jaki masz patent na sernik, mój tradycyjnie zaliczył opad do połowy, już załamuję ręce...
OdpowiedzUsuńPatent mam mega prosty Natalio, też kiedyś szukałam na niego sposobu;) Mój sernik zawsze rośnie ale i zawsze opada - zauważyłam że mniej więcej tyle ile wykładam na blachę zostaje po opadnięciu, nieważne ile urośnie w międzyczasie… No więc zawsze nakładam solidną czytaj wysoką porcję z górką:):):) I już:)
Usuńprzepięknie :-)
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńUśmiałam się z tego nadgryzionego sernika:) Urocze! Znam ten fenomen zbyt dobrze:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno właśnie, chyba wszyscy po cichutku to znamy;):):)
UsuńMój Młodociany jeszcze nie odkrył, że można podżerać i polować na potrawy już przygotowane ;) Ciekawe kiedy to odkryje...
OdpowiedzUsuńbardzo wkrótce, to pewne!:D
Usuńcudowne stokrotki! nigdy nie spotkałam w takim mocnym kolorze:) cudo:)
OdpowiedzUsuńa takie właśnie nasycone udało mi się dostać na placu Imbramowskim w Krakowie:):)
UsuńBarbara
OdpowiedzUsuńPięknie nakryty stół, piękna zastawa, sernik jak widac pyszny. Bardzo fajne są Pani Chłopcy, te ich powiedzonka po prostu przezabawne.Ciekawa jestem z jakiej firmy są taleerze bo są ekstra szczególnie do zupy.
Barbaro talerze to poczciwa Ikea, sprzed kilku lat:):)
UsuńPiękne wnętrza, super ława, gdzie można taką dostać? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarto ławka pochodzi z Ikei, sprzed kilku dobrych lat - wydaje mi się, że teraz już jej nie widzę… Pozdrawiam ciepło!:):)
UsuńU mnie też stokrotki królowały na świątecznym stole, ale teraz przeniosłam je do ogrodu.
OdpowiedzUsuńNadgryziony sernik przecież wcale nie stracił na smaku, prawda?
Ja nie zdążyłam ich wsadzić przed wyjazdem i niestety padły;)
UsuńA nadgryziony sernik chyba nawet zyskał… historii podgryzania:):)