Taras, siedzisko i płot... z drabiny;)

... ale chęci były dobre! W zasadzie tak powinnam zatytułować tego posta;):)

W zeszłym roku postanowiliśmy sobie, że meble na taras zrobimy sami. Postanowienie ambitne i w zasadzie z góry skazane na porażkę:P Czas zleciał tak szybko, że mebli nie zrobiliśmy, za to cały sezon spędziliśmy siedząc na schodkach - tych na taras i tych przed domem... W sumie nie było źle, kawa na schodach przed domem smakuje wyśmienicie:):)
W tym roku stwierdziliśmy, że kupujemy cokolwiek, byle było na czym pupę posadzić a jak już znajdziemy czas..... :D:D:D

No więc komplet wypoczynkowy jest, ikeowski, a jakże;) Stanął na tarasie i niby było ok ale brakowało mi czegoś, co zamykałoby nieco tą tarasową przestrzeń i tworzyło bardziej klimatyczny zakątek. Chodziło też o to, żeby w sąsiednim ogródku nie było widać w co widelec wbijamy bo akurat z tej strony sąsiedztwo mamy bliziutko;)
Przypomniałam sobie o starych schodach, które były w dawnym pomieszczeniu na węgiel a teraz bezużytecznie leżały za szopą... Schody przytaszczyłam - kobieta to jednak niezbadane ilości siły i samozaparcia ma:P:D i ustawiłam na końcu tarasu zapierając z jednej strony o nierówny kawałek podmurówki a z drugiej o donicę. I stoi takie oto coś:) Ni to płot, ni to pergola a na niej kolorowe kwiatki... W końcu mam tą swoją nieco bardziej osobistą przestrzeń;):)

... a teraz brakuje mi jeszcze czegoś na ścianie domu... niedużej szafki lub podwójnej półki... Muszę się rozglądnąć;)