Nowa lampa w kuchni

Od dawna marzyła mi się nowa lampa w kuchni - ta obecna przyszła ze mną z poprzedniego domu, to taka najprostsza ikeowska lampa, kremowa z czarnym kablem... no i gryzła mi się z bielą teraźniejszego domu:)
Od zawsze podobały mi się lampy typu loftowego ale na stare nigdzie nie trafiłam a nowe widziane w sklepie miały szalone ceny - chodzę mocno po ziemi więc sytuacja, w której za kawałek blachy z żarówką mam zapłacić kilka / kilkanaście stówek rodzi mój bunt:)

I tu z pomocą przyszła znowu Ikea (kurcze, wygląda to na tekst sponsorowany ale takim nie jest:)). W nowej ofercie znalazłam proste białe lampy typu loftowego, całkiem fajne:) No i za rozsądną cenę;)
Kupiłam dwie, obie zawisły w kuchni - w kącie roboczym i nad stołem. Wyglądają bardzo dobrze:)

Na zdjęciu widać jedną lampę ale wierzcie mi na słowo - wiszą obie:) Nie miałam za dużo czasu biegać z aparatem;)

I jeszcze z innej beczki... Czy Wy też macie słabość do starowinek na targu? Kurcze, ja zawsze jak jestem na Kleparzu albo innym targowisku nie mogę przejść obojętnie obok babulki z czosnkiem, cebulą czy bukietem kwiatków... Wzrusza mnie to, kupuję i zawsze wracam z niekoniecznie potrzebną dwudziestą główką czosnku czy (kolejną!) wiązką bazi... Mam świadomość, że to co zapłacę nie starczy na godne życie ale może choć odrobinę pomoże?

Czosnek poniżej to taki kolejny pęczek przyniesiony do domu...