Najpierw wykopaliśmy dołki, do nich wstawiliśmy plastikowe rurki, do środka poszedł beton i kotwy - nie należy pić wcześniej napoju z nurtem, który może zaburzać nieco wymierzanie pionów i poziomów;):) W ruch poszła poziomica i rozciągnięty sznurek, poziom się udał, podłoga jest równa:):)
W kotwy włożyliśmy zaimpregnowane wcześniej legary (czyli deski tworzące coś w rodzaju szkieletu), a do nich przykręciliśmy deski, również wcześniej zaimpregnowane. Kolor - jak przy schodach, palisander...
Z boku tarasu jest wejście do niedużej piwniczki. Gdy rozpadła się obórka padający deszcz miał idealne warunki, żeby padać do środka. Było więc jasne, że nad wejściem do piwnicy musi być daszek... Zrobiliśmy konstrukcję najprostszą z możliwych - niewielka połać dachu oparta na dwóch drewnianych słupach, a pomiędzy nimi barierki, żeby było na czym kwiatki wieszać;):) Jako dachówki użyliśmy tej z rozebranej obórki. Ponieważ zamarzyło mi się, że rosnąca tuż obok pnąca róża będzie się pięła po ściance i daszku tarasu, dlatego kłuta niemiłosiernie (kolce!!!) mocowałam linki i nakierowywałam na nie gałązki, niech się pną, a co!:):)
pięknie będzie ..już to widzę swymi oczyma:)))
OdpowiedzUsuńRóża jest piękna. Tfuuu..., żeby nie zauroczyć. Piękna. Kojarzy mi się z moimi rodzinnymi stronami, w Małopolsce właśnie. Babcia miała identyczną, pachniała na kilometr chyba ;-)
OdpowiedzUsuńWitaj! Dziękuję za odwiedziny, wpadłam do Ciebie i zauroczyłam się Twoim domkiem, oglądam i myślę sobie, że masz tu jak w szczęśliwej bajce, to co inni osiągają wymyślnymi metodami Ty masz od zaraz, takie są uroki klimatycznych starych domów, które znów ożywają dzięki takim ludziom jak Ty i Twoja rodzina, brawo! Ślicznie masz i jeszcze śliczniej będzie jak się domyślam i przewiduję, pozdrawiam cieplutko Dora
OdpowiedzUsuńJakie piękne miejsce, również wg mnie wydaje się jak z bajki :) Trochę odnowić i cieszyć się tym cudownym domkiem :)
OdpowiedzUsuń